sobota, 23 maja 2015

Miłość, seks i książki



Dzisiaj przez bezcelowe siedzenie na Facebooku (chociaż chodziło mi o szukanie inspiracji) trafiłam na blog pod tytułem Zakochaj się w czytaniu. Naprawdę fajna propozycja dla kogoś kto szuka czegoś nowego dla siebie. Strona opiera się na wrzucaniu konkretnych pozycji książkowych, raczej nowości i krótkiej recenzji. Myślę, że można tam wygrzebać perełki. Mi osobiście szczególnie przypadły do gustu książki o muzykach. Zawsze interesowały mnie kulisy sławy. Szczególnie jeżeli chodzi o zespoły, których sama słucham. Jeżeli ktoś interesuje się taką literaturą, to warto tam zajrzeć. Może znajdzie coś czego jeszcze nie znał :) 
Standardowo dla ułatwienia podaję link poniżej:

 A teraz trochę z innej beczki. Dzisiaj przeszła mi przez głowę taka myśl, że sporo rzeczy na przykład filmów, które są uznane za kanon klasyki opierają się na miłości i na uwaga.... KSIĄŻKACH :) Nie zwraca się na to uwagi, ale motywy te przewijają się cały czas i przeplatają ze sobą wzajemnie. Na tapetę postanowiłam rzucić film, który należy do kategorii tych, które nigdy się nie nudzą i wciąż zachwycają. Panie i panowie : Śniadanie u Tiffany'ego. Niewątpliwie historia miłosna, romansidło przekonujące do siebie nawet panów jest odświerzane we wszystkie święta. Główny bohater, amant Paul Varjak ten,który skradł serce ujmującej Holly Golightly jest pisarzem. Oprócz tego czytują razem, spotykają się w bibliotece itd. Poezja odgrywa tu bardzo ważną rolę. Nie zapominajmy o tym, że pierwowzorem była oczywiście książka.
Film może się wydawać mdły, przesadzony i tandetny zarazem. I może w niewielkim stopniu faktycznie taki jest, ale to niczego nie zmienia. Pod każdym względem jest po prostu cudowny. W ogóle nie dziwi mnie to jak dużo ludzi płacze na nim i żyje historiami bohaterów po raz setny. Właśnie to pokazuje z jakim dziełem mamy do czynienia. Dziś już nie robi się takich produkcji. Dziś takie filmy nie mają racji bycia. Żyjemy w innej rzeczywistości i zostało nam tylko zachwycać się tymi nieśmiertelnymi....


 Na sam koniec jeszcze piosenka zespołu Terrific Sunday, od której jest ostatnimi czasy absolutnie uzależniona :)


ENJOY!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz